Czterdziestoletni pracownik uległ pozornie niegroźnemu wypadkowi podczas naprawy wysuwanych drzwi garażowych. Poszkodowany wraz ze swoim współpracownikiem mieli wymienić sprężynę rurową, która odpowiadała za podnoszenie i obniżanie drzwi. Do wymiany potrzeba było dwóch osób, ze względu na to, że sprężyna miała prawie dziewięć stop długości i ważyła niemal trzysta funtów. W celu założenia nowej części, jeden z pracowników musiał wejść na drabinę. W momencie gdy drugi podał mu sprężynę, drabina zachwiała się i mężczyzna spadł wraz z nią na ziemię. Na całe szczęście nie uderzył głową o ziemię i nie stracił przytomności. Jednakże złamał łopatkę w tak niefortunny sposób, że nie mógł wstać o własnych siłach. Na miejsce przyjechała karetka, która zabrała pracownika do szpitala. Po wykonaniu badań diagnostycznych okazało się, że poszkodowany ma także pęknięcie i naderwany obrąbek stawowy w prawym ramieniu. Ponadto, MRI wykazało przepuklinę w dolnym kręgosłupie. Po kilkugodzinnej obserwacji, poszkodowany został wypisany do domu. Bóle nie ustępowały i poszkodowany musiał udać się do ortopedy oraz chirurga od kręgosłupa.
Poszkodowany nie mógł także wrócić do pracy, w związku z czym pozwał właściciela budynku o odszkodowanie za doznany ból i cierpienie oraz straty ekonomiczne, zarzucając naruszenie przepisów Prawa Pracy (240(1)). W związku z tym, że w takich przypadkach prawo zabrania pozywania pracodawcy, właściciel był jedynym podmiotem, który mógł ponieść odpowiedzialność cywilną. Prawnicy pozwanego odparli zarzuty, twierdząc, że wskazany przepis bezpieczeństwa nie ma zastosowania w tej sprawie, ponieważ pracownicy wykonywali prace konserwacyjne, a nie budowlane. Poszkodowany kontrargumentował, przedstawiając ostatnie decyzje sędziowskie interpretujące prawo na jego korzyść.
Prawnicy właściciela, sugerowali, że twierdzenia poszkodowanego co do tego jak doszło do wypadku były nieprawdziwe. W odpowiedzi, poszkodowany przedstawił raport z karetki, w którym odnotowano, że mężczyzna został znaleziony w pozycji leżącej obok drabiny. Wersję poszkodowanego potwierdził także jego współpracownik.
Poszkodowany wskazał, że w wyniku wypadku musiał przejść artroskopię ramienia. Ponadto, fizykoterapia i zastrzyki nie poprawiły stanu kręgosłupa i poszkodowany musiał także poddać się operacji na dolne plecy. Poszkodowany, przyznał, że po operacji czuł się lepiej, ale nie tak jak przed wypadkiem, Twierdził, że ma znacznie ograniczony zakres ruchu i prawie każdego dnia odczuwa ból. Poszkodowany wskazał, że ma trudności w wykonywaniu codziennych obowiązków domowych i nigdy nie będzie już w pełni samodzielny. Podczas przesłuchania zeznał, że nie jest w stanie nosić cięższych zakupów, wykonać drobnych napraw, czy nawet odkurzyć lub wyrzucić śmieci. Oświadczył, że codziennie musi przyjmować leki przeciwbólowe i pomimo chęci nie jest w stanie powrócić do pracy. Twierdził, że przez całe życie pracował fizycznie i nic innego nie potrafi.
Strony zgodziły się podjąć negocjacje z udziałem mediatora, które po pierwszym spotkaniu zakończyły się fiaskiem. Kilka miesięcy później ubezpieczalnia właściciela zgodziła się jednak wypłacić wyższą sumę i sprawa zakończyła się ugodą, na podstawie której poszkodowany otrzymał 2 miliony dolarów odszkodowania.
Comments